Chęć mówienia perfekcyjnie po angielsku, tak idealnie, tak jak Collin Firth czy Judi Dench towarzyszy większości osób od początku nauki. To uczucie nasila się w momencie, kiedy ktoś skrytykuje Twoją wymowę, użycie słowa czy strukturę gramatyczną. Najczęściej robią to nauczyciele w szkole, skutecznie zaszczepiając Ci w głowie chęć bycia perfekcyjnym. A tym czasem ta perfekcja to Twój najgorszy wróg. Skutecznie zatruwa radość z używania języka i korzystania z nowych zwrotów czy słówek. Podkopuje wiarę w Twoje kompetencje i umiejętności językowe. Zostawia Cię z poczuciem, że jesteś beznadziejna, bo „przecież każdy wie, że słowo xyz wymawia się przez długie o, a nie a”.
Odpuść sobie!
A ja uważam, że perfekcja wcale nie jest Ci do niczego potrzebna. Że bycie perfekcyjnym często oznacza dopasowanie się do jednego słusznego wzorca według osoby krytykującej. A jak mówi Eric Singer, jeden z dialect coachów, którego bardzo cenię: people are inconsistent. On nagrał świetny filmik, w którym ocenia akcenty aktorów w różnych filmach. Wielu z nich, mimo językowych niedoskonałości udało się stworzyć świetne role. Obejrzyj ten filmik i zadaj sobie pytanie: czy to, że ktoś wymówił słowo nie do końca tak jak trzeba było według wzorca, zmienia Twoją percepcję? Najprawdopodobniej nie! A mówimy tutaj o aktorach, których głównym zadaniem jest praca z tekstem/głosem/akcentem.
Język to narzędzie
Dla większości z osób, z którymi za co dzień pracuję, język jest narzędziem. Powiedz, czy znasz absolutnie wszystkie funkcje Excela? Tak? Gratuluję 😉 Nie? Czy mimo wszystko potrafisz go używać? Oczywiście! I to na całkiem przyzwoitym poziomie, prawda? A co robisz jak nie znasz jakieś funkcji? Sprawdzasz i jak Ci się przydaje to zapamiętujesz? No przecież! W podobny sposób myślę o języku. To jest narzędzie. Jego znajomość powinna odpowiadać naszym potrzebom. Jeżeli potrzebujesz się nauczyć czegoś nowego, to po prostu to robisz, popełniając po drodze błędy. Dlaczego nie przejmujesz się złą formułą w Excelu, a przejmujesz się złym akcentem czy użyciem czasu? Wszyscy popełniają błędy. Nauczyciele też. Czy to ich dyskredytuje? Moim zdaniem nie. Nieustanne próby dostosowania się do tego co “idealne” (pytanie: według kogo?) prowadzą tylko do ogólnej frustracji.
Co jest ważniejsze niż jak
Jedną z moich najlepszych nauczycielek była Iram. Prowadziła kurs TESOL w Toronto. To jest taki kurs metodyczny, który uprawnia do nauczania angielskiego. Wyobrażałam sobie, że taki kurs na 100% będzie prowadził native speaker, no bo jakżeby inaczej. A przyszła Iram, która urodziła się i wychowała w Pakistanie i miała bardzo silny akcent. Mniej więcej po pierwszych 15 minutach przestało mi to przeszkadzać, bo potrafiła przekazać swoją wiedzę w niesamowity sposób. Słyszałaś kiedyś jak po angielsku mówił Zygmunt Bauman? Tu znajdziesz przykład. Miał bardzo silny akcent i mówił nie zawsze poprawnie gramatycznie, natomiast w obliczu tego co mówił, nie ma to większego znaczenia. Był bardzo ceniony za w kraju i za granicą.
Perfekcyjnie czyli jak?
Angielski jest współcześnie używany przez około 20% ludzi na świecie czyli ok. 1,5 miliarda ludzi. Dla 360 milinów jest to pierwszy język( źródło). Widać zatem jasno, że dla zdecydowanej większości jest to drugi, jak nie trzeci czy czwarty język. Jak tu w takim razie dbać o jeden słuszny, właściwy wzorzec? Mamy już teraz brytyjski, amerykański, australijski, nowozelandzki, angielski z RPA, kanadyjski.. to tylko te główne anglojęzyczne kraje. A Indie? A Zimbabwe, Uganda, Zambia, Botswana czy Namibia? Wydaje mi się, że angielski będzie coraz bardziej ewoluował, bo przy takiej ilości osób nim się posługujących, nie ma innej opcji. Czy wiesz, że ten idealny według wielu, brytyjski akcent, tzw. RP jest używany przez ok. 2% populacji w Wielkiej Brytanii? 2%! Cała reszta mówi inaczej. Żeby była jasność: nie namawiam do zupełnego olewania swoich błędów. Bardziej chodzi mi o danie sobie większego przyzwolenia na mówienie, nawet jeśli będą tam błędy. O tym, dlaczego warto je popełniać pisałam tu.
Uważaj na to jak mówisz
A na koniec mam do Ciebie ogromną prośbę. Jak bardzo chcesz kogoś poprawić, to nie mów: przecież to jest beznadziejne, jak tak możesz, no jak to nie wiesz? Takie słowa bardzo ranią i podkopują pewność siebie, poza tym wcale nie muszą być słuszne. Ja bardzo długo w szkole słyszałam, ze słowo neither wymawia się tylko i wyłącznie przez [aɪ]. Potem pojechałam do Kanady i usłyszałam je przez długie i, [iː]. Słownik podpowiedział, że brytyjska wersja jest przez ai, a amerykańska przez i:. No dobra, myślę, wszystko wiem. Następnego dnia od dwóch kanadyjskich nauczycieli (urodzonych i wychowanych tam) usłyszałam raz/ˈnaɪ.ðər/ a raz/ˈniː.ðər/. No i bądź tu mądry.
Progress not perfection
Czy mówię perfekcyjnie po angielsku? Oczywiście, że nie. Zdarza mi się przekręcić słowo, niewłaściwie zaakcentować, powiedzieć coś nie według wzorca. Mimo wielu lat nauki, nieustannie wszytko sprawdzam. Czy to sprawia, że nie powinnam uczyć? Uważam, że nie. Brak spójności, wielość form, ogrom znaczeń i niekonsekwencje językowe są nieodłącznym elementem komunikacji. W momencie, kiedy jest ich za dużo, powodują one zakłócenia w komunikacji. Ostatnio wróciłam ze szkolenia w Londynie. Skończyłam kurs nazywał się Clear Spoken English. Większość osób, która brała udział w tym szkoleniu, pracowała w korporacjach, silny akcent często uniemożliwiał im awans zawodowy. Czy po 3 dniowym szkoleniu mówili jak Królowa Angielska? Oczywiście, że nie! Wyprostowali najważniejsze błędy i poszli do przodu. I do tego właśnie Cię namawiam.