Ilość bezpłatnych aplikacji do nauki języka, które można pobrać i z ich pomocą ćwiczyć różne umiejętności językowe, rośnie lawinowo. Czy takie aplikacje to genialne rozwiązanie na miarę XXI wieku? Czy to raczej nowoczesna zabawka, która zajmuje czas, ale przynosi niewiele pożytku?
Możesz pomyśleć, że skoro uczę wyłącznie online, to zacznę z automatu zachwalać wszystko o statusie online. Nie do końca tak jest. Uważam, że technologia jest super, ale niesie ze sobą też szereg zagrożeń. Na początku spójrz prawdzie w oczy: twórcy takich aplikacji stają na uszach, żeby pokazać Ci maksymalnie fajne, ciekawe wciągające rozwiązanie. Po co? Hm, czy na pewno po to, żebyś się świetnie nauczył(a) języka? No chyba nie do końca. Aplikacja jest zrobiona jak facebook (no dobra, trochę bardziej nieudolnie) – masz w niej siedzieć do oporu, bo ktoś, kto w nią zainwestował, chce też na tym zarobić. No i jakby nie ma w tym niczego zdrożnego, w końcu czasy Stasi Bozowskiej niosącej swój kaganek oświaty już dawno są za nami.
To Ty teraz musisz być w tym wszystkim mądry i nie dać się ogłupić, klikając we wszystko jak ta małpka.
Jak to zrobić? Łap mój przewodnik!
1. Ciągle pod ręką, ale..
Chyba największą zaletą aplikacji jest ich dostępność. Masz je na komórce, więc możesz z nich skorzystać w każdej wolnej chwili: w kolejce na poczcie, u lekarza, w banku.. Pamiętaj tylko, że takie uczenie się z doskoku świetnie uzupełnia, powtarza i przypomina, ale nie traktuj tego jako wyłączny środek do nauki, bo tak się po prostu nie uda. Jeżeli borykasz się z trudniejszymi zagadnieniami, jeżeli potrzebujesz poćwiczyć bardziej skomplikowane struktury – niezmiennie potrzebne Ci będą dwie rzeczy: czas i skupienie.
2. To, co Cię zachwyca
Zadania w aplikacjach są super atrakcyjne wizualnie i do tego kojarzą nam się z grą internetową, a więc przyjemnością, a nie z nudnym zeszytem. Ładny, prost interfejs może mieć kolosalne znaczenie, bo tak samo jak w przypadku ulubionej sukienki, torebki czy butów, chętnie otwierasz aplikację, które ci „leżą”. Warto więc wybierać te, które Ci się autentycznie podobają, które uważasz za łatwe. Nawet jeżeli wszyscy naokoło korzystają z Duolingo, a Twoim zdaniem jest to badziewie, to się nie przekonuj. Zrób sobie prosty test – dokładnie tak jak z ciuchami. Jak założysz kieckę i od razu się w niej dobrze czujesz, to ją kupujesz bez zastanowienia, prawda? Tu powinno to działać tak samo.
3. Game over
Element grywalizacji, czyli zaczerpnięte z gier komputerowych typu zdobywanie punktów, odznak, lub zbieranie przedmiotów sprawia, że bardzo chętnie “wkręcasz się” w korzystanie z aplikacji i tłuczesz ją do oporu, nie tyle po to, żeby nauczyć się języka, ale żeby zdobyć kolejne odznaczenia. Ja osobiście nie lubię być w tego typu wyścigu, ale też – i to trzeba sobie głośno i wyraźnie powiedzieć – ja bardzo lubię uczyć się słówek i uczenie się z kartki nie stanowi to dla mnie problemu. Jezeli zatem nie znosisz zapamiętywania, nie wchodzą Ci słówka do głowy, wypróbuj aplikację do nauki słówek. Jeżeli zda egzamin i dzięki temu będziesz chętniej powtarzała materiał – super, o to chodziło.
Ciemnie strony aplikacji…
4. Rozpraszanie
Smartfon to genialne urządzenie, które bardzo łatwo nami steruje. Rozpraszanie w nauce, o którym chcę tu napisać, jest trochę ukryte; z jednej strony te elementy grywalizacji czy atrakcyjność wizualna sprawiają, że bardzo chętnie z aplikacji korzystamy, jednocześnie nadużywanie aplikacji bardzo przyzwyczaja nas do jednego dość schematycznego i prostego systemu nauki. Łatwo jest w konsekwencji stracić zainteresowanie innymi, bardziej tradycyjnymi formami, które czasami są potrzebne. Zastanów się czy byłabyś w stanie przygotować się do egzaminu typu FCE czy CAE używając wyłącznie aplikacji? No właśnie.
5. Oszukiwanie siebie
Wydaje mi się, że współcześnie gonimy nieustannie za czymś super fajnym, innym, ciekawym, nadzwyczajnym i oczekujemy przyjemności i komfortu zewsząd. W momencie kiedy natrafiamy na trudniejszy moment, zamiast pracować z własnymi ograniczeniami, wykorzystujemy energię na kolejne “super nowe i świetne rozwiązania”. To jest według mnie bardzo duże zagrożenie ze strony aplikacji. Daje ona złudne poczucie że coś robimy, ale czy jest to naprawdę efektywne? Po raz kolejny powtórzę: nie traktuj aplikacji do nauki języka jako złotego środka, który zdejmie z Ciebie obowiązek nauki.
6. Schematyczność
Kolejnym ograniczeniem jest to, że w aplikacji nie masz za bardzo pola do popisu. Nie zrobisz sobie np. świetnej notatki według swojego widzimisię. Możesz sobie poukładać słówka, ale zawsze bazujesz na czymś, co ktoś już wymyślił i zaprojektował. A wiadomo, że wkładanie energii, czytaj tworzenie własnych notatek/pracowanie samemu z materiałem i przepisywanie go na swój własny sposób, przynosi bardzo dobre efekty.
Reasumując:
Aplikacje do nauki powinny być proste jak zeszyt. To ma być narzędzie, a nie cel sam w sobie (więcej o celu zajęć poczytasz TU). Innymi słowami, korzystaj z nich to, żeby się uczyć, a nie po to, żeby “se poklikać”. Nie daj sobie wmówić, że poklikanie 2 razy na tydzień 3 zadań aplikacji rozwiąże Ci problem nauki języka. Nie rozwiąże. Może to być świetna pomoc, ale nie opieraj na tym całej nauki.