Skip to content

Dziś zapraszam na nieco inny wpis, skierowany bardziej  do nauczycieli. Czy z lekcji online da się żyć? Czy można uczyć wyłącznie online? Z czym to się wiąże? 

Zapraszam na wady i zalety uczenia online!

Jak zaczęłam uczyć online?

Przeszłam w tryb nauki online nagle i bez wcześniejszego przygotowania, co nie było najmądrzejsze, ale wtedy niestety konieczne. Bez wdawania się w szczegóły, napiszę tylko, że zdecydowałam się spróbować pracy na etacie, co okazało się kompletnym nieporozumieniem. Zwolniłam się po dwóch miesiącach i właściwie z dnia na dzień postanowiłam wrócić na pełen etat do uczenia. Na początku miałam taki pomysł, żeby tak jak wcześniej, jeździć od firmy do firmy, ale dość szybko doszłam do wniosku, że bardzo mocno odbije się to na mojej rodzinie, czego nie chciałam. Wyjście widziałam tylko jedno: przechodzę na lekcje online. Dałam sobie 3 miesiące na rozkręcenie interesu. Był czerwiec 2017 roku.

Początki lekcji online

Świat biznesu online bacznie obserwowałam już od jakiegoś czasu. Na początku bardzo intensywnie podglądałam biznesy osób, które z powodzeniem działały online, (śledziłam Panią Swojego Czasu, Marie Forleo, Amy Porterfield czy Michała Szafrańskiego. Bardzo imponowało mi to, w jaki sposób prowadzą swoje firmy i stwierdziłam, że skoro oni mogą, to ja też spróbuję. Na początku założyłam fanpage, grupę na facebooku, stronę www i newsletter. Wszystko na początku tworzyłam sama. Postawiłam głównie na dzielenie się darmowymi materiałami i mocno się starałam, żeby były one atrakcyjne wizualnie i lekkostrawne. Nie bawiłam się w tłumaczenie skomplikowanych struktur gramatycznych, bardziej chodziło mi o pokazanie czegoś, co w lot złapiesz podczas scrollowania facebooka. Zadziałało! Zaczęły do mnie spływać zapytania o lekcje. Po miesiącu miałam tyle osób, że spokojnie pokrywałam koszty (mój ukochany ZUS, zmora każdego freelancera), po dwóch miesiącach miałam komplet uczniów. Dziś mam gigantyczną listę oczekujących na zajęcia.

Dwie największe zalety uczenia online

Co najbardziej lubię w tym systemie nauki? W porównaniu do tradycyjnego systemu, w którym lektor dojeżdża do ucznia, system online jest bezkonkurencyjny jeśli chodzi o czas. Lekcja wymaga ode mnie tego, żeby włączyć Skype i trwa dokładnie godzinę. Nie marnuję czasu na ściąganie butów czy kurtki, robienie herbaty i pogadanki po lekcji. Odpalam program, przeprowadzam zajęcia, rozłączam się. Wiąże się z tym kolejna zaleta – mogę mieć zajęcia z ludźmi z całego świata. Obecnie mam uczniów ze Szwajcarii, USA, Szkocji, Anglii i Polski. Bardzo często współpracuję z bardzo aktywnymi zawodowo ludźmi, którzy często są w podróży. Uczenie takich osób w firmach to był koszmar – wiecznie odwoływali zajęcia, spóźniali się, wychodzili wcześniej, miałam wrażenie, że ten angielski tylko im przeszkadza. Teraz bardzo często moi uczniowie siedzą w samochodzie, hotelu czy kawiarni i to jest super. Odpadł mi też problem, który bardzo często miałam przy zajęciach stacjonarnych: fajny projekt, ale firma tak daleko, nie opłaca się na 1,5 godz. na drugi koniec miasta jeździć…

Dwie zalety uczenia online, które mnie zaskoczyły 

Jak jeszcze jeździłam do uczniów często się śmiałam, że pracuję jak ksiądz po kolędzie. Od domu do domu, wchodzisz i od razu czujesz, co dzisiaj na obiad 😉 Czasami dostajesz niedobrą kawę albo herbatę albo zgoła nic.. Czasami jest bardzo mało miejsca w pokoju, siedzisz na niewygodnym krześle, a za ścianą wyje telewizor. Na tym tle lekcje online to prawdziwy luksus: są u Ciebie w domu, na Twoich warunkach. Sama organizujesz sobie miejsce do pracy, (mam osobny pokój), pijesz swoją ulubioną herbatę czy kawę w ulubionym kubku i siedzisz na wygodnym (no dobra – własnym ;)) krześle. Kiedyś machałam na to ręką, dziś  naprawdę to doceniam. Kolejną zaletą jest mniejsze zużycie papieru. Czasy generowania kosmicznej ilości kserówek mam już za sobą, bo wszystkie materiały mam w formie elektronicznej. Uczeń, jeżeli chce i lubi może sobie je drukować, ale ja nie marnuję już tylu drzew.

Wady uczenia online

Nie ma rozwiązań idealnych i lekcje online też mają swoje minusy. Ten najpoważniejszy, z mojego punktu widzenia to niewychodzenie z domu. Zaczynam zajęcia o 8.00 kończę o 11.00, przygotowuję lekcje, szykuję treści na blog, social media, produkty online, z reguły ok. 16.30 zaczynam popołudniowy blok zajęć, który kończę przed 19.00. Trudno jest mi znaleźć czas na wyjście z domu, czy spacer (dobrze, że mam dzieci, wyciągają mnie choć na chwilę na plac zabaw). Kolejną niedogodnością jest dostępność. Moi uczniowie wiedzą, że uczę z domu, często podsyłają mi różne pytania, maile do sprawdzenia, rzeczy które mogę wrzucić na social media. To jest super, ale też trudno jest się od tego odłączyć czy odpowiadać raz w tygodniu, pomoc zwykle potrzebna jest na cito. Ostatnim minusem jest też to, że większość zadań w tradycyjnych podręcznikach jest jednak zaprojektowana do użycia w klasie i trzeba się mocno nagłówkować, żeby jakoś dopasować typ ćwiczenia do lekcji; niektóre ćwiczenia nie sprawdzają się wcale i wtedy trzeba znaleźć jakiś substytut.

Aspekty techniczne uczenia online: nie taki diabeł straszny! 

Tu sprawdza się jedna zasada: najprostsze rozwiązania są najlepsze. Technologia ma pomagać, a nie przeszkadzać. Ja do zajęć używam Skype’a i dysku Google. Obydwa programy są darmowe i świetnie się sprawdzają. Mnóstwo osób bardzo obawia się problemów z połączeniem. Oczywiście, że one się zdarzają. Czasami jest kiepski obraz a czasami dźwięk się zawiesza. Co wtedy robię? Jeżeli to jest jednorazowa sytuacja to łączę się jeszcze raz, albo na innej platformie. Jeżeli jest to permanentne, jeżeli obniża komfort lekcji, zmieniamy źródło internetu i hotspot z reguły daje radę. Zawsze też możesz się połączyć za pomocą Messengera, Instagrama czy nawet tradycyjnego telefonu komórkowego 🙂   

Dokładny przewodnik po rozmaitych platformach do uczenia, wymaganych prędkościach internetu i pomocnych trickach technicznych znajdziesz w moim ebooku: jak zacząć uczyć online, zarobić i nie zwariować

jak zacząć uczyć online

Czy z lekcji online da się utrzymać?

Stawka za godzinne zajęcia to 80 zł. Taką stawkę ustaliłam sobie na samym początku. Jak to zrobiłam? Założyłam sobie ile chcę zarabiać, dodałam wszystkie wtedy znane mi koszty, oceniłam ile zajęć mogę prowadzić dziennie/tygodniowo i ustaliłam cenę zajęć. Pamiętam jak dziś reakcję mojej koleżanki: Matko boska tak dużo? Za lekcję online? Jeszcze za lekcję stacjonarną to rozumiem, ale za online? Bardzo się z takim podejściem nie zgadzam. Płacisz za moje kompetencje, a nie za to czy siedzę przed Tobą fizycznie czy widzisz mnie w kamerze. Nie rozumiem, dlaczego lekcje online miałyby być gorsze czy mniej dochodowe niż stacjonarne. Po 1,5 roku uczenia online mogę spokojnie powiedzieć, ze naprawdę nie widzę różnicy w efektywności zajęć. Zdecydowanie mniej osób je odwołuje, bo są po prostu lepiej wpasowane w grafik. Reasumując: mi uczenie online się opłaca dużo bardziej niż uczenie stacjonarne.

Kiedy warto zacząć uczyć online?

Decyzja o tym, czy przejść w tryb online czy nie, zależy od wielu czynników i Twoich obecnych potrzeb. Jeżeli zmęczyły Cię dojazdy, jeżeli potrzebujesz mieć bardzo elastyczny grafik, jeżeli niestraszne Ci są modyfikacje znanych ćwiczeń – bardzo zachęcam Cię do spróbowania. Ja jestem z takiego systemu bardzo zadowolona. Oczywiście warto się zastanowić nad tym, jak takiego klienta przyciągnąć – u mnie się sprawdziły się znakomicie media społecznościowe. Pamiętaj tylko, że przygotowanie materiałów do nich bywa pracochłonne, ja natomiast traktuję to jako element swojego rozwoju, dużo ciekawszy niż stanie w korkach z jednych zajęć na drugie!

A jak jest u Ciebie? Uczysz online czy wcale Cię to nie pociąga? 

Dziękuję, że poświęciłaś czas na przeczytanie tego wpisu.

Mam nadzieję, że przyniósł Ci potrzebną wiedzę, cenne wskazówki, chwilę refleksji lub relaksu.

Możesz teraz:

  • dodać komentarz ze swoją opinią, włączyć się w dyskusję. Czytam wszystkie komentarze i odpowiadam na większość z nich.
  • Udostępnić ten wpis. Jeśli uważasz, że warto było go przeczytać, to podziel się nim z innymi! Aby to zrobić wystarczy, że klikniesz: [wp_social_sharing social_options=’facebook’  facebook_text=’Podziel się’]
  • Śledzić mój FanPage aby otrzymać aktualne informacje na temat moich działań.
  • Obserwować mnie na Instagramie, gdzie dzielę się obrazami mojej codzieności w postaci zdjęć i krótkich filmików.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

podglad_ogarnij_angielskie_czasy

Chcesz dostawać ode mnie co tydzień piękną pigułkę angielskiego?

Zapisz się na newsletter i odbierz swój pierwszy prezent – pierwszy rozdział mojego e-booka “Ogarnij angielskie czasy”!

Ps. prezentów jest więcej 😉 Zawsze też w pierwszej kolejności będziesz też wiedział(a) o najnowszych wyzwaniach czy wpisach na blogu. Moim zdaniem warto! 😉