Wchodzę sobie pewnego dnia na mój instagram a tam czeka na mnie taka wiadomość:
Jeśli obok mnie jest osoba, która zna język lepiej ode mnie czuję się przy niej jak bezmózg… I gdzie normalnie zrozumiałabym większość rzeczy, które mówi do mnie jakiś Niemiec, przy mojej bratowej nie rozumiem prawie nic. Nie wiem czemu tak się dzieje. Gdy jestem sama i muszę rozmawiać i rozumieć to tego problemu nie ma.
Brzmi znajomo?
Na lekcjach często słyszę:
- Wstydzę się mówić przy kimś
- Przy obcokrajowcu to jeszcze coś powiem, przy nejtiwach się nie odezwę
- Najlepiej to nie będę nic mówić, bo się zbłaźnię…
- Nie mogę swojego dukania słuchać!
Dlaczego tak się dzieje? Co sprawia, że mówienie po angielsku jest takie trudne i tak bardzo krępujące?
Przyczyn jest kilka:
Muszę mówić bez błędów
Masz zakodowane, że w języku obcym musisz mówić bezbłędnie, dlatego bardzo mocno skupiasz się na wyłapywaniu własnych błędów. Nie interesuje Cię to, że koniec końców osiągnęłaś sukces komunikacyjny, że udało Ci się załatwić sprawę, że zostałaś zrozumiana. Interesują Cię wyłącznie własne potknięcia. Nieustannie analizujesz czy przypadkiem znowu użyłaś nie takiego czasu czy nie takiego słowa. Taka strategia skutecznie odbiera Ci jakąkolwiek przyjemność z używania języka. Przecież zawsze można powiedzieć coś lepiej, zgrabniej, inaczej. Czy to od razu znaczy, że Twoja wersja jest gorsza? Zastanów się, co daje Ci takie zawzięte tropienie własnych błędów?
Zbłaźnię się…
Lęk przed odezwaniem się, zwłaszcza kiedy jesteś wśród osób, które, w Twoim mniemaniu, mówią lepiej niż Ty, sprawia, że nie chcesz konfrontować się z ryzykiem. Jeżeli jesteś w otoczeniu osób, które są bardziej pewne siebie, mniej zestresowane koniecznością używania języka obcego, zamiast próbować samemu i narażać się na porażki, wolisz odpuścić i oddać pałeczkę komuś, kto zrobi to za Ciebie. Nieważne jak. Ważne, że zrobi i zdejmie z Ciebie ciężar i odpowiedzialność. Ważne, że to nie Ty będziesz wstawiona na stres komunikacji z drugą osobą. Niestety, bez pokonania tej bariery nie uda Ci się wskoczyć na kolejny poziom komunikacji. Nie wyręczaj się zatem znajomymi!!!
Samospełniająca się przepowiednia
To jest bardzo ciekawe zjawisko: jeżeli już nawet zdecydujesz się na konfrontację ze strachem, wybierasz sytuacje dla Ciebie bardzo trudne i najchętniej od razu się poddajesz. Tak, jakbyś chciała przede wszystkim sobie udowodnić, że się nie uda. Jeżeli masz problem, żeby się w ogóle odezwać, zastosuj metodę małych kroczków i małych sukcesów. Wyznaczanie sobie za trudnego zadania jest prostą drogą do tego, żeby się utwierdzić w przekonaniu, że z Ciebie to dupa wołowa i nigdy się nie nauczysz. Czy naprawdę to chcesz sobie powiedzieć?
Wstydzę się mówić przy kimś
Przypisujesz swoim znajomym jakieś nadludzkie kompetencje Zauważyłaś to? Znajomi, którzy mówią płynnie/lepiej w języku obcym, jawią Ci się jako bardziej inteligentni, samodzielni, zaradni i atrakcyjni niż Ty. Tylko dlatego, że mają tę jedną kompetencję której Tobie brakuje. Zdradzę Ci sekret: oni po prostu trochę więcej pracy włożyli w język obcy. Nie czyni to z nich jakichś nadludzi. Zastanów się w czym Ty jesteś lepsza, bo na pewno w czymś jesteś i przypomnij sobie o tym, za każdym razem, kiedy zabraknie Ci odwagi.
Raz się zraziłam i wystarczy
Czyli innymi słowy powielasz schemat ze szkoły. Niestety, bardzo często zdarza się, że to właśnie w szkole, przy pierwszych próbach nauki, zrażasz się do języka, bo zostajesz wyśmiana i zniechęcona do tego, żeby popełniać błędy i podejmować kolejne próby. Zapamiętujesz ten schemat, nabierając głębokiego i trwałego wstrętu do przedmiotu 😉 Przeszłości nie zmienisz, możesz za to spróbować zanalizować co się kiedyś wydarzyło i zastanowić się na ile ma to wpływ na Twoje obecne życie. Czasami uświadomienie sobie prostego mechanizmu może zdziałać więcej niż lata nauki 🙂 Pamiętaj, nie musisz być perfekcyjna (więcej na ten temat pisałam TU).
Ale jak pokonać ten wstyd?
Po pierwsze: działaj samodzielnie!!
Pojechanie gdzieś samemu, bez żadnej pomocy, mimo tego że straszne, jest dokładnie czymś, co potrzebujesz! Po pierwsze, zmusi Cię do komunikacji jak nic innego. Po drugie, ponieważ nieprzewidzianych sytuacji będzie bardzo wiele, pomoże Ci wypracować strategie radzenia sobie ze strachem, stresem czy dyskomfortem. Jeżeli wizja samodzielnego wyjazdu jest absolutnie poza Twoim zasięgiem, spróbuj załatwić małą rzecz np. wynajem samochodu za granicą czy zamówienie w restauracji. Wyznacz sobie jedno małe zadanie i tylko na nim się skup!
Po drugie: nie gloryfikuj znajomych.
To, że mówią płynnie, nie znaczy, że nie robią błędów. Oni się po prostu nimi mniej przejmują. Co więcej, oni też kiedyś nie znali język obcego, wiesz? 😉 Pytanie, co zrobili, żeby znaleźć się w tym miejscu, gdzie teraz są. Tego powinnaś się od nich dowiedzieć.
Po trzecie: odpuść porównywanie się i publiczne obnażanie swoich słabości.
Serio, lepiej Ci będzie jak po raz kolejny obwieścisz światu, że Ty to nic nie umiesz/ nic nie powiesz/ jesteś w ogóle beznadziejna, bo masz angielski od przedszkola, i nie umiesz „ani be ani me ani kukuryku”? To jest czysta manipulacja. To sprawia, że ludzie wokół Ciebie chcą Ci pomóc, więc wykonują za Ciebie wszystkie zadania i dodatkowo mówią Ci, że przecież wcale to nie jest tak, jak myślisz, że przecież na pewno się nauczysz. Zobacz, co zyskujesz: uwagę, załatwienie trudnej sytuacji plus pocieszenie. Zobacz, co tracisz: samodzielność, niezależność, szansę na zmianę sytuacji.
Po czwarte: ustal sobie zasadę zbierania kamyczków sukcesu.
Chodzi w niej o to, żeby każdy wytknięty błąd rekompensować małym sukcesem. Czyli jeżeli zaczynasz siebie besztać za to, że Ci się coś nie udało, musisz przypomnieć sobie sytuację, w której Ci się udało 😉 Najlepiej jest to sobie zapisywać. Pamiętaj, że od samego wytykania błędów nie zmienisz swojej sytuacji (no chyba że właśnie o to Ci chodzi :)). Podchodź do siebie z większą życzliwością. Nagradzaj się za sukcesy. Truizm cioci Igi na koniec: jeżeli w kółko się ganisz, to nie zaczniesz mówić płynnie, lekko i z radością.