Co zmieni w naszej edukacji epidemia koronawirusa? Czy przyniesie więcej dobrego czy złego? Czy szkoła dalej będzie wyglądała tak samo?
Mam za sobą ponad trzy tygodnie kwarantanny domowej, podczas której siłą rzeczy przeszłam w tryb edukacji domowej. Po tym czasie, doszłam do kilku wniosków i obserwacji, którymi chciałabym się podzielić. Co się zmieni po starciu koronawirus a edukacja?
1. Edukacja domowa zacznie być dużo bardziej popularna
Jestem mamą trzech chłopców – 6 latka, 4 latka i 6 miesięczniaka. Do nauki najstarszego syna najbardziej się przykładam. Codziennie ćwiczymy literki, sylabizowanie, czytanie. Po trzech tygodniach codziennej nauki (jak uczyć starsze dziecko przeczytasz tu) moje dziecko zrobiło większy progres niż przez pół roku w zerówce i zaczyna powolutku czytać proste teksty. Być może jest to efekt przygotowania przedszkolnego, które sprawiło, że nagle tak świetnie zaskoczył. Mam natomiast nieodparte wrażenie, że 45 minut spokojnej, zaplanowanej, przemyślanej pracy z dzieckiem 1:1 daje mu dużo więcej niż kilka godzin w zerówce (mówię tu tylko o aspekcie edukacyjnym, a nie społecznym czy emocjonalnym).
2. Wirus zabije tradycyjną szkołę
To, że system edukacji wymaga reformy, wiemy od dawna. Większość nauczycieli mówi głośno o tym, że system, stworzony w czasach industrialnych, kompletnie nie zdaje egzaminu we współczesnych realiach. Nauczyciel, który stoi przy tablicy i dyktuje od lat niezmienne wykłady, które trzeba przepisać do zeszytu, nie ma szans na zdobycie uwagi uczniów. Brak dopasowania treści nauczania do współczesnych realiów i rozdmuchana biurokracja, która zajmuje nauczycielom zdecydowanie za dużo czasu to kolejne problemy. Myślę, że pandemia będzie świetną okazją do wprowadzenia bardzo radykalnych zmian, na które nikt w innych okolicznościach pewnie by się nie zdecydował.
3. Nauczyciele zaczną zarabiać kokosy 🙂
Należę do wielu grup nauczycielskich i jak widzę z jakim zapałem, przejęciem i zaangażowaniem nauczyciele podchodzą do organizowania lekcji zdalnych, serce mi rośnie. Korzystają ze swoich prywatnych komputerów, przeczesują internet w poszukiwaniu odpowiednich platform, wyszukują aplikacje. Stają na uszach, żeby zaspokoić oczekiwania uczniów, rodziców i dyrektorów. Często spotykają się z ogromną krytyką. Jeżeli usiłujesz teraz uczyć własne dziecko, widzisz ile to kosztuje nerwów i energii. Może teraz do nas dotrze, że nauczyciele będą lepsi i skuteczniejsi wtedy, kiedy będą mieli wsparcie – emocjonalne i finansowe. Mam ogromną nadzieję, że pandemia uświadomi nam, jak odpowiedzialne i trudne zadanie oni realizują. Powinni za to otrzymywać atrakcyjne wynagrodzenia.
4. Postawimy na jakość a nie na ilość
Pandemia oprócz wszystkich minusów, dała nam przede wszystkim czas. Czas na uważną obserwację, na zastanowienie się, na rozważenie różnych scenariuszy Po pandemii trudno będzie po prostu wrócić do tego, co było. Myślę, że zaczniemy też dużo bardziej świadomie wybierać. Postawimy na jakość a nie na ilość. Wiesz, że w Kanadzie nauczyciele najpierw przeszli szkolenie „koronawirus a edukacja”? Przez miesiąc przygotowywali się do uczenia online. Rząd sprawdził, czy mają dostęp do komputerów, do odpowiednio szybkiego internetu, zorganizował szkolenia z platform i sposobu prowadzenia lekcji. Przy takim systemie jest szansa na to, że nie będzie to aż tak uciążliwe, jak w Polsce.
Jak myślisz, co jeszcze się zmieni? Daj mi znać tu, na facebooku lub instagramie!